sobota, 7 sierpnia 2010

Ambrus

           Dla dzieci w Kenii nastal czas wakacji. Przez caly sierpien szkoly beda 
swiecic pustkami. Dzieci zasluzyly na ten odpoczynek. Lipiec byl dla 
nich czasem wyterzonej pracy. Przygotowywaly sie bowiem do egzaminu 
panstwowego, ktory zdawaly w ostatnim tygodniu nauki. Zasluzenie wiec 
spedzaja teraz swoj wolny czas biegajac za pilka lub bawiac sie w wojne. 
Niektorzy jednak pomimo wakacji dalej przychodza do szkoly. Jednym z 
takich uczniow jest Ambrus.
         
           Poznalem go w czasie jednego z pierwszych dni pracy w szkole. Nie sposob 
go nie zauwazyc. Ma czternascie lat, a jest uczniem drugiej klasy. Od 
swoich kolegow i kolezanek w klasie jest wyzszy o dwie, trzy glowy. Od 
razu rzuca sie w oczy. Ambrus ma powazne opoznienia w nauce. Nie umie 
liczyc, czytac ani pisac. Nie moja sprawa jest wyrokowac, co lub kto 
jest winny jego problemom, z cala jednak pewnoscia moge stwierdzic, ze 
nie jest on uposledzony umyslowo. W gre wchodza raczej czynniki 
srodowiskowe, rodzina, szkola. Prawdopodobnie takze dysleksja.
Pobyt Ambrusa w szkole, jest w zasadzie czasem straconym. Odstaje on 
wyraznie nawet od o wiele mlodszych kolegow. Na lekcjach jest ospaly i 
znudzony, sprawia wrazenie nieobecnego.
          
           Swoja znajomosc z nim zaczalem od zachecenia go do uczestnictwa w grach, 
ktore przygotowalem dla jego klasy. Po wstepnych oporach udalo mu sie 
przelamac i wziasc aktywny udzial w zabawie.
          
           Ambrus oczywiscie fatalnie napisal swoje egzaminy, nie bylo innej 
mozliwosci. Tak naprawde nie byl nawet w stanie zrozumiec tresci polecen.
Gdy wspolnie z innymi nauczycielami przegladalismy karty egzaminacyjne 
dzieci, pani dyrektor zapytala mnie czy nie zechcialbym poswiecic troche 
czasu Ambrusowi w wakacje.
          
           Z Ambrusem spotykamy sie od zeszlego poniedzialku. Punktualnie o 
godzinie 10.00 czeka na mnie przed budynkiem szkoly. Nastepne dwie 
godziny spedzamy na nauce czytania, pisania i liczenia. Ambrus jest 
dobrym chlopcem, lecz bardzo niecierpliwym i nieuwaznym. Bardzo latwo 
rozproszyc jego uwage, ktora powinna byc skoncentrowana na nauce. Jak 
wielu afrykanskich uczniow, Ambrus jest przyzwyczajony do przemocy ze 
strony nauczycieli. Gdy raz dosc energicznie podnioslem reke, by po 
prostu podrapac sie po plecach, moj uczen schowal sie pod stol.
Nauka idzie nam bardzo powolnie, ale do przodu. Jak na razie Ambrus 
prawie nauczyl sie odrozniac znak minus od znaku plus. Czyta takze 
proste wyrazy typu dada, gari, mimi, yeye (siostra, auto,ja,on) Powoli 
piszemy litery. Wierze jednak, ze do konca sierpnia Ambrus osiagnie 
poziom ucznia I klasy. Zyczcie nam powodzenia.


          Na zdjeciach widac takze inne dzieci przychodzace na zajecia. Jest to 
Martin i jego maly siostrzeniec. Ale o nich nastepnym razem, gdyz jest 
to zupelnie inna historia.

1 komentarz: