wtorek, 10 sierpnia 2010

Niewolnictwo

W sobotę 24 lipca wziąłem udział, jako wolny słuchacz, w warsztatach dotyczących handlu ludźmi. Nie były one oczywiście poświęcone temu, jak uprawiać ten niecny proceder, ale jak mu zapobiegać. Warsztaty zostały zorganizowane przez szefów organizacji Haart (Awarness Against Human Trafficking), siostrę Mary O’Malley, oraz Radosława Malinowskiego, Polaka mieszkającego w Nairobi. Oboje mają bardzo bogate doświadczenie w pracy na Czarnym Lądzie. Siostra Mary zaczynała swoją przygodę misyjną jako pielęgniarka. Następnie zainteresowała się tematami takimi jak ochrona życia i sytuacja kobiety, wreszcie współczesnym niewolnictwem. Radek Malinowski w Afryce mieszka już sześć lat. Współtworzył i prowadził organizacje pozarządowe walczące z human trafficking w Malawi, Zambii i RPA, od trzech lat robi to samo w Nairobi.

Czym jest handel ludźmi? Tak naprawdę tym samym, czym był kiedyś, to znaczy niewolnictwem, traktowaniem drugiego człowieka jak rzecz. Jak przedmiot, który można kupić, sprzedać, używać, wypożyczać, zniszczyć i wyrzucić na śmietnik. Rocznie sprzedawanych jest ponad 1,5 miliona ludzi, głównie mieszkańców biedniejszych części naszego globu. Przemysł ten jest wart około 36 miliardów dolarów. Handel ludźmi znajduje się na styku z innymi przejawami międzynarodowej działalności przestępczej, takimi jak handel bronią czy narkotykami. W proceder ten zaangażowane są głównie organizacje mafijne, ale także politycy, biznesmeni i inni tzw. szanowani obywatele.

Niewolnicy wykorzystywani są do różnych rodzajów darmowej pracy fizycznej (pomoce domowe, kelnerki, praca na plantacjach w warsztatach) i do prostytucji. Często dochodzi do łączenia obu typów wykorzystywania. Młode dziewczyny za dnia pracują jako kelnerki, w nocy jako prostytutki.

Mówiąc o handlu ludźmi należy rozróżnić go od nielegalnego przemytu ludzi przez granice. Ludzie przemycani, choć ich życie na pewno nie jest lekkie a sam przerzut komfortowy, pozostają wolni w kraju docelowym.

Spotkanie miało miejsce w slumsie ISUMI. Jest to klasyczna biedna dzielnica. Ludzie mieszkają w domach z blachy falistej. Aby przeżyć hodują kozy, kury, na niewielkich poletkach uprawiają kukurydzę. Slums jest położony w pobliżu lotniska wojskowego. Akurat w tym samym czasie odbywały się tam manewry. Spotkanie więc regularnie raz na kwadrans było zagłuszane przez startujące i lądujące samoloty Kenijskich Sił Powietrznych.

Praca organizacji Haart jest bardzo trudna. Nigdy nie wiadomo, jaki skutek odniosło dane spotkanie. Wszystkie jednak oficjalne statystyki podają, że właśnie w krajach, gdzie prowadzi się kampanie uświadamiające, zmniejsza się liczba osób, które stają się ofiarami handlu ludźmi.

W późniejszym etapie Radek i siostra planują stworzenie domu dla ofiar tego procederu. Są także plany stworzenia czegoś na wzór pogotowia ratunkowego, które na bieżąco zapobiegałoby przypadkom uprowadzania ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz